JASEŁKA UCZNIOWSKIE
Uczennica 1 – Patrzcie koledzy, jak tu dziś wesoło. Jak uroczyście! Tyle dzieci wkoło!
I tak promienne są twarze dziecięce, gdy spoglądają na małą stajenkę.
I nic dziwnego, bo tu przecież leży sam Bóg przedwieczny, choć w lichej odzieży.
Uczeń 1 – A dziś święcimy Jego narodzenie, które przyniosło dla świata zbawienie.
Właśnie dlatego, że tak wielkie święto, nie mamy lekcji, bo szkoły zamknięte.
W kąt poszły książki i szkolne kłopoty, by Dziecię witać radośnie, z ochotą.
Uczennica 2 – Tak byśmy bardzo dowiedzieć się chciały, jak na świat przyszło to Dzieciątko małe!
Zapewne piękne i podniosłe sprawy w czasie narodzin Dzieciątka się działy.
Ach, gdyby mogły ujrzeć nasze oczy tę narodzenia chwilę, tak uroczą!
Uczeń 2 – Bo i my również widzieć chcielibyśmy to, co się w naszej wprost nie mieści myśli:
Dzień narodzenia Jezusa małego! Lecz przecież nigdy nie ujrzymy tego.
Dawno już, dawno minęły te czasy, gdy Bóg nawiedził smutną ziemię naszą.
Uczennica 3 – Kiedyś nam mówił o tym ksiądz w kościele, lecz w głowie z tego nie zostało wiele.
A może pacierz zmówić do Dzieciątka, by przypomniało wszystko od początku?
Uczeń 3 – Odmówmy pacierz! Z głębi serca, w skrusze, by Jego serce do wspomnień poruszyć.
(wszyscy składają ręce jak do modlitwy)
Wszyscy – Ojcze nasz drogi, który jesteś w niebie, w kornej modlitwie błagamy Ciebie:
Święć się imię Twoje, przyjdź Twoje królestwo,
Dozwól Twej woli składać nam świadectwo.
Chleba naszego daj dzisiaj i zawsze i odpuść winy, Ojcze najłaskawszy!
I nigdy nie wódź nas na pokuszenie, lecz biednej duszy daj wieczne zbawienie.
(zza sceny śpiew kolędy „Bóg się rodzi”)
Uczennica 4 – A co to, co to? Słyszycie jak z dala pieśń rzewna płynie łagodnie jak fala?
A więc spełniają się nasze pragnienia: oto nadchodzi ów dzień narodzenia!
(wchodzą gwiazdy; dziewczyny w sukniach przybranych srebrnymi gwiazdami)
Gwiazda 1 – Pan Bóg wysłuchał korne prośby wasze, drodzy chłopcy i miłe dziewczęta.
Oto za chwilę ogarną was czasy tej nocy świętej, tej nocy pamiętnej.
Gwiazda 2 – Oto za chwilę ujrzą wasze oczy to, co się działo owej dziwnej nocy.
Słuchajcie pilnie i patrzcie uważnie, jak się rozwijał tok Bożych wydarzeń.
(wchodzą pasterze, kładą się i zasypiają; następnie wchodzą Aniołowie i stają wokół pasterzy)
Uczennica – Ach, co za piękny widok jest przed nami! Jakbyśmy byli w niebie z Aniołami.
Ubogi żłóbek, a w żłóbku Dzieciątko. Całe jest nagie, biedne Niebożątko!
Uczeń – Pewnie Mu zimno, bo przez szpary w ścianach grudniowym chłodem ciągnie od rana.
Że też pasterze w takiej przykrej chwili zamiast Go ogrzać, snem się już zmorzyli.
Uczennica – Cicho już bądźmy, ażeby Anieli, gdy nas zobaczą w niebo nie frunęli!
(uczennice i uczniowie siadają by śledzić akcję jasełek)
(Aniołowie krążą wokół pasterzy; następnie pasterze wstają)
Uczniowie – No, wreszcie wstali, ażeby Jezusa pięknie powitać.
Ale też zaszczyt dla nich niebywały, że oni pierwsi dali Bogu chwałę.
(Pasterze recytują wiersz)
Pasterz 1 – O mój Jezusku, o mój malusieńki, czemu Ci Mamusia nie dała sukienki?
Pasterz 2 – Nie miała czym okryć Cię Panienka święta i drżą z zimna Twoje najświętsze rączęta.
Pasterz 3 – Czym ja Cię, mały Jezusku, ogrzeję?
Chyba z mego serca żar taki powieje, chyba z mego serca gorące śpiewanie,
Tak bym mógł Cię ogrzać, Przenajświętszy Panie.
(pasterze śpiewają kolędę)
Gwiazda 1 – Tak, piękne były pasterzy śpiewy, podniosła radość z narodzin Jezusa.
Lecz gdy pomyśleć, jakie chmury gniewu idą nad stajenką, to krwawi dusza.
Gwiazda 2 – Bo oto, drogie i kochane dzieci, nie zawsze słońce na niebie nam świeci.
Tak było również i w Jezusa życiu, choć jeszcze leżał malutki w powiciu.
Gwiazda 3 – Król Herod wielki, król żydowskiej ziemi, władca okrutny, panowania chciwy,
Pragnie odwieczne wyroki odmienić i czyha właśnie na życie Dzieciny.
Gwiazda 4 – Straszny to władca, lęka się go każdy, na jego widok bledną nawet gwiazdy.
Gdzie tylko spojrzy jego dziki wzrok, tam krew, tam zbrodnia, tam jęki i mrok.
Gwiazda 1 – To wam wystarczy! Na teraz – dosyć! Resztę niech ujrzą wasze oczy.
Uczennica – Lęk nas ogarnia. Co to teraz będzie, jak ten król Herod z dworem swym przybędzie?
Może gdzieś ukryć to Boże Dzieciątko, by nie zginęło, słodkie Niewiniątko?
Uczeń – Nie, nie potrzeba Dzieciątka chować, już my będziemy Jezusa pilnować.
Niech tylko Herod się tutaj pokaże, wnet uwięzimy, i jego, i straże.
(wchodzi Herod, za nim dwaj dworzanie i paź)
Herod – Spokoju wciąż zaznać nie mogę, wciąż ktoś tu czyha na życie me drogie.
Choć się zamknąłem w królewskich pokojach, chociaż kazałem poucinać głowy,
Wszystkim, co chcieli Ciebie na tronie królewskim zobaczyć.
A oto znowu dochodzą mnie wieści, które wprost w głowie nie chcą się pomieścić:
Ponoć do miasta naszego przybyli jacyś królowie z dalekiej krainy,
Żeby powitać Syna królewskiego, w tych dniach, w tym państwie gdzieś narodzonego.
Dworzanie, powiedzcie mi szczerze, bo wprost w te wieści nie chce mi się wierzyć.
Więc jak to było? Skąd są ci królowie? Mówcie otwarcie, bo… po waszej głowie!
Dworzanin 1 – Panie i władco, królu miłościwy! Wszystko powiemy, tylko bądź cierpliwy.
Bo to, co stało się tej dziwnej nocy, dawno głosili w swych pismach Prorocy.
(otwiera księgę i recytuje)
Oto z Dalekiego Wschodu, mimo trudu i zachodu, Trzej Królowie przyjechali, bo gwiazdę śliczną ujrzeli. Gwiazda stanęła nad żłobkiem, gdzie leży Dziecię malutkie. Dziecię małe, lecz Król wielki, bo usunie smutek wszelki. Cała ziemia, całe niebo hołd Mu złoży, bo tak trzeba. Ta Dziecina to Król świata, przyszła ludzi z sobą zbratać. I choćby się wszystkie siły nad Dzieciątkiem sprzysiężyły, Ono wcale się nie boi, bo Go straż anielska chroni.
Herod – On nikogo się nie boi, bo Go straż anielska chroni?
Ja mam wojska sto tysięcy, a jak zechcę – jeszcze więcej!
Cały świat u stóp mych leży, jak się może ze mną mierzyć?
Niebo i ziemię poruszę, a Dzieciątko zabić muszę!
Dworzanin 2 – Miłościwy królu, panie! Nie trzeba się wielce trwożyć.
Oto idą Trzej Królowie, by i tobie pokłon złożyć.
(wchodzą Trzej Królowie, kłaniają się Herodowi)
Herod – Witam, witam was królowie! Cóż to każdy z was mi powie?
Jakie to sprawy ogromnie ważne wiodą was tu do mnie?
Wiem, że rozgłos o mnie płynie po całej wschodniej krainie.
Przybyliście tu zapewne, by mi złożyć hołd należny?
Król 1 – Wielki zaszczyt to, że dane jest nam ujrzeć ciebie, panie!
Ale myśmy tutaj przyszli w całkiem innej, w Bożej misji.
Król 2 – Oto przybyliśmy po to, aby powitać z ochotą
Większego Króla od ciebie, Pana na ziemi i w niebie!
Król 3 – Gdzie jest więc ów Król żydowski, który zrodzon mocą Boską?
Widzieliśmy gwiazdę Jego, co nas przywiodła do Niego.
Uczeń – Patrzcie, król Herod sądził w swojej dumie, że jemu złożą pokłon Trzej Królowie.
Jak przy tym sprytnie pohamować umie gniew, który stara się przytłumić w sobie.
Herod – Nie wiem nic o Królu żadnym, o którym aż mówią gwiazdy.
Wiadomość to dla mnie nowa, lecz ja jestem też gotowy
Złożyć pokłon i powitać tego Króla.
A więc idźcie i szukajcie Go, a potem i mnie dajcie znać, gdzie mieszka.
(Trzej Królowie wychodzą za nimi oddalają się dworzanie)
Uczennica – Patrzcie, jak króla Heroda twarz zbladła, jakby zobaczył piekielne widziadła.
Jak się w swej dumie pieni i złości na tę wiadomość od królewskich gości.
Ach, co się stanie, gdy Herod się dowie gdzie jest Dzieciątko, jak wrócą Królowie?
Uczeń – Nic się nie dowie!
Przecież w Ewangelii jest napisane, że Mędrcy go zwiedli,
Bo uprzedzeni przez samego Boga, już nie wrócili do króla Heroda.
A teraz patrzcie uważnie czas cały, bo będą straszne rzeczy tu się działy.
(wchodzą trzy anioły czarne)
Anioł Cz.1 – Oto jesteśmy anioły nocy, by tobie, królu, przyjść dziś z pomocą.
Dla nas na świecie nie ma trudności, wszystko umiemy rozwiązać z łatwością.
Anioł Cz.2 – Wiemy o twoim zmartwieniu, Herodzie, że smucisz i gnębisz i martwisz się srodze.
A masz się też czego i gnębić i smucić, bo owa Dziecina z tronu chce cię zrzucić.
Anioł Cz.3 – Tyleś dokonał już w życiu swym zbrodni, abyś mógł w kraju panować swobodnie,
A oto znowu znienacka i skrycie niebezpieczeństwo grozi twemu życiu.
Dopóki żyć będzie Dzieciątko, ty zawsze będziesz niepewny tronu.
(wchodzą trzy Anioły białe)
Anioł 1 – Oto jesteśmy Anioły białe, głosimy Bogu na niebie chwałę
I przychodzimy ludziom z pomocą, kiedy ich serca złe myśli mroczą.
Anioł 2 – Słuchaj uważnie, królu Herodzie, bo dusza twoja męczy się srodze.
A przecież owo Dzieciątko małe nie chce umniejszyć twej ludzkiej chwały,
Nie pragnie wcale zabrać ci tronu, bo jak podają prorocy Zakonu,
To Dziecię po to na świat się zjawiło, by ludzi z więzów grzechu uwolniło.
Anioł 3 – By duch ciemności, co sumienie gmatwa, zniknął w promieniach Dzieciny – Światła.
Uczennica – Ach, co to będzie, kto Herodową duszę zdobędzie?
Uczeń – No, kto zwycięży, jak wam się zdaje, anioły czarne czy anioły białe?
Anioł Cz.1 – Nie możesz królu żyć na tym świecie, by razem z tobą rządziło Dziecię.
Ty albo Ono! Ono albo ty! Innej już drogi nie znajdziesz nigdy!
Anioł – Nie słuchaj złych duchów, królu Herodzie, bo każdy z was inną ma w życiu przejść drogę.
Królestwo Jego nie jest z tego świata. On pragnie dla ciebie być sługą i bratem.
On pokój przynosi. On przynosi miłość. Obcą Mu straszna złych duchów zawiłość.
Anioł Cz.2 – Ono albo ty! Ty albo Ono! Inaczej stracisz królewską koronę.
Bo gdy dorośnie – to wszystko zagarnie, to tron ci zabierze, a ty – zginiesz marnie!
Herod – Tak różne myśli krążą mi po głowie, by to Dzieciątko w swoje ręce zdobyć.
Lecz jak Je znaleźć, gdy dobrze ukryte, gdy gdzieś Mu gniazdko pośród skał uwito?
I czy potrafię wśród dzieci tysiąca odnaleźć tamto, co mi pokój mąci?
Anioł Cz.3 – Nie martw się o to, królu Herodzie, my do Dzieciątka znajdziemy drogę.
Gdy zmrok zapadnie, już będzie w twej mocy, tylko zaufaj aniołom nocy.
Anioł 2 – Ach, królu Herodzie, podszepty takie budzą tylko trwogę.
Pozostaw małe Dzieciątko w spokoju, Ono nie pragnie posiadłości twojej.
Herod – Ach, jakich strasznych doznaję katuszy! Tak jakby ogień palił moją duszę!
Anioł Cz.1 – Więc skończ z Dzieciątkiem, wtedy w spokoju będziesz panował całe życie swoje.
Anioł 3 – Pozostaw Dziecię, a wtedy twa dusza uniknie trwogi, męki i katuszy.
Herod – Nie wiem, co robić: i pragnę spokoju i Dziecię chcę zdobyć.
Anioł Cz.2 – Czy ci zależy na biednej Dziecinie, gdyś zamordował i żonę i syna?
Czy to cię będzie trwożyć i męczyć, gdy zginie jeszcze jeden twój wróg więcej?
Anioł 1 – Dosyć już zbrodni popełniłeś w życiu! Teraz na Boga chcesz targnąć się skrycie?
Anioł Cz.3 – Raz jeszcze jeden… ostatni! Już nikt ci więcej życia nie zagmatwa.
Herod – Więc co mam zrobić, żeby to Dziecię w swoje ręce zdobyć?
Anioł Cz.1 – Każ wymordować w całej okolicy dzieci, co niżej dwóch lat sobie liczą.
Każ stracić wszystkie! Wszystkie, bez wyjątku!
A wtedy zginie wśród nich i Dzieciątko!
Uczennica – Ach, jaki straszny plan!
Uczeń – Z czeluści piekła Herodowi dany.
Herod – Tak! To mi tylko uratuje tron! Niechaj więc zginie wśród dzieciątek – On!
(wychodzi Herod, Anioły, Paź; wchodzą Gwiazdy)
Gwiazda – Oto straszne nastały czasy: „Synów swoich płacząca Rachel”.
Płacz i jęk wielki, jak boleść sama słychać było u granic Ramy.
Narodzin Bożych smutny początek: W Betlejem judzkim – rzeź niewiniątek!
Uczennica – Gwiazdeczki jasne, gwiazdeczki drogie, czemu tak smutną Bóg obrał drogę?
Czemu nie ujął się za biedactwami? Radość aniołów – krew niewinna plami…
Gwiazda 2 – Nie do zbadania są wyroki Boże, i nikt ich dojrzeć, nikt zgłębić nie może.
Jedno jest pewne: że dla Jezusa przelały krew swą te niewinne dusze.
Tak i wy również dla obrony wiary bądźcie gotowi na takie ofiary.
A teraz, dzieci, odwróćcie swe myśli od okrutnego, mściwego Heroda.
Wszyscy tu przecież po to tylko przyszli, by w sercach miłość ku Bogu zachować.
Niechaj się znowu przed nami otworzy Bożego światła promienista zorza!
(kolęda „Bóg się rodzi”, wychodzą pasterze klękają i chwilę adorują Dzieciątko Boże
, za nimi wchodzą Aniołowie)
Pasterz 1 – O ile stąd dobrze widać, jakiś pochód się przybliża.
Pasterz 2 – To Trzej Królowie jadą na wielbłądach i z paradą.
Pasterz 3 – O, już wchodzą, już są z nami, już witają pokłonami Dzieciątko Boże!
(wchodzą Trzej Królowie klękają i chwilę adorują Dzieciątko Boże)
Anioł – Tak, drogie dzieci, Bóg zszedł na ziemię i przyjął oto skromną dziecka postać,
By dusze ludzkie łaską swą przemienić, by pośród ludzi na zawsze pozostać.
I dla was stał się cud ten niepojęty, cud objawiony w tę dziwną noc.
Więc podziękujmy za ten dar święty radosną kolędą.
(wszyscy śpiewają kolędę, pod koniec Gwiazdy, Trzej Królowie i Pasterze wychodzą)
Uczennica – Co tak się nagle zrobiło cicho? Gdzie Aniołowie, gwiazdy i pasterze?
Nikogo nie ma i śpiewów już nie słychać? Czy był to sen tylko?
Uczeń – Nie, to nie był sen ani przewidzenie, to tylko prośby i modlitwy nasze sprawiły,
Że tamte zdarzenia dobry Bóg przeniósł w smutne dzisiaj czasy.
Byśmy, gdy chwile nadejdą rozterki, chwile załamań, wątpliwości w wierze,
Rozpłomienili tym obrazem serca i odtąd Boga miłowali szczerzej.
Uczennica i uczeń na przemian
A teraz pora udać się do domu, bo noc nadchodzi, sen skleja powieki.
Niechaj z nas każdy, gdy do snu się złoży, śni o swym Bogu, co się stał Człowiekiem.
Dobranoc Tobie, Jezu, dobry Panie, śpij w tym żłóbeczku na naszym ołtarzu!
A te wierszyki, kolędy i granie, choć nieudolne, przyjmij od nas w darze!
(na koniec kolęda „Bóg się rodzi”)
GIPHY App Key not set. Please check settings